„Niech Cie Pan błogosławi i strzeże”
13 października w naszym przedszkolu obchodziliśmy imieniny siostry Jadwigi – wychowawczyni grupy Jezusowe Skrzaty. Uroczystość rozpoczęła się wspólną Mszą Świętą której przewodniczył ks. Proboszcz Parafii św. Michała Archanioła w Łańcucie. W tym szczególnym dniu dzieci z wyżej wspomnianej grupy wraz z siostrą Dyrektor przygotowały piękne przedstawienie ukazujące objawienie Matki Bożej w Fatimie. Podczas uroczystości nie zabrakło również upominków dla solenizantki, przygotowanych przez wszystkie dzieci naszego przedszkola.
„Jadwiga Śląska. Urodziła się prawdopodobnie około r. 1179 jako córka Bertolda IV, hrabiego na Andechs (Bawaria), który uzyskał godność księcia Meranii i doszedł przez swe koligacje do niemałego znaczenia w Europie. Wychowywała się w rodzinnej siedzibie nad jeziorem Amer, gdzie zaprawiała się do solidnej pobożności i otrzymała staranną formację intelektualną. Dopełnił tej formacji pobyt u benedyktynek w Kitzingen, skąd wyszła, wedle słów biografa, bene litterata – dobrze wykształcona. Planowano dla niej małżeństwo z żupanem serbskim, ponieważ jednak na skutek zmian w układzie politycznym na Bałkanach nie doszło ono do skutku, wysłano ją w r. 1190 do Wrocławia i poślubiono Henrykowi, synowi Bolesława Wysokiego. Po śmierci braci i ojca Henryk, jako jedyny spadkobierca, objął pełną władzę w księstwie. Tak więc w r. 1202 Jadwiga została księżną śląską. Historycy będą się później spierać, czy piastując tę godność i wywierając na rządy w księstwie wieloraki, a zawsze zbawienny wpływ, otaczała się Niemcami i szerzyła -cywilizację niemiecką-: niektórzy nawet chcieliby w niej widzieć patronkę niemieckiej -misji na Wschodzie- lub przynajmniej orędowniczkę pojednania narodów (tak np. skądinąd zasłużony i niestrudzony badacz J. Gottschalk). Zapominają jednak o tym, że własne pojęcia i sentymenty przypisują mentalności i postawom ludzi innych czasów, a tak – przynajmniej na chwilę – tracą właściwą perspektywę historyczną. Cokolwiek zresztą powiedziałoby się o otoczeniu księżny, należy podkreślić, że rychło bardzo mocno wrosła w nowe środowisko i żyła już teraz wszystkimi jego sprawami, splatając je ze swoją głęboką wiarą i pobożnością. Tak więc nie wysuwając się na plan pierwszy, towarzyszyła dzielnie w rządach mężowi, a kilkakrotnie brała inicjatywę we własne ręce i wyprowadzała go z opresji. Tak np. było, gdy Henryk został ranny na zjeździe w Gąsawie (1277) i gdy w trzy lata później został podstępnie wzięty do niewoli. Przede wszystkim współdziałała z nim w utrzymywaniu lub przywracaniu pokoju. Piękne i trwałe wyniki dała ich współpraca w tworzeniu wielu fundacji, spośród których najsławniejszą stał się klasztor w Trzebnicy, założony (1202) dla cysterek. Dodajmy tu jeszcze, że księżna troszczyła się zarazem o zaopatrznie fundacji w naczynia i szaty liturgiczne. Te ostatnie wychodziły także z jej rąk lub rąk jej dworek. Sztuka, dla której mecenat księżny, a może także jej własny wkład artystyczny zdziałał niemało, umiała się jej pięknie odwdzięczyć: stosunkowo niedługo po śmierci Jadwigi powstały wspaniale iluminowane kodeksy poświęcone jej życiu i jej kultowi. Zachowane kopie zachwycają po dziś dzień badaczy i znawców, dostępne są zaś także szerszym warstwom czytelników, dzięki fotokopiom i reprodukcjom, wydawanym u nas jako Legenda śląska. Kościołowi przysłużyła się jednak Jadwiga najbardziej poprzez krzewienie życia zakonnego. Trzebnica bardzo prędko zaludniła się pobożnymi mniszkami, a stając się macierzą nowych klasztorów, zaczęła promieniować intensywnym życiem religijnym. Takie życie wiodła przede wszystkim sama fundatorka – Jadwiga. Zdana całkiem na wolę Bożą, przyjmowała z rezygnacją na wskroś chrześcijańską ciosy, które musiały ją ranić dotkliwie: nieszczęścia we własnym rodzie i chyba jeszcze dotkliwsze straty poniesione wśród najbliższych. Jako młoda matka patrzyła na zgon czworga niedorosłych dzieci, potem przeżyła stratę jeszcze dwóch synów, w końcu widziała z bliska, jak załamywały się plany i nadzieje męża i jej własne: ruinę wywołaną najazdami tatarskimi, niepowodzenia polityki dynastycznej, przede wszystkim zaś śmierć dziedzica, Henryka Pobożnego (1241). Była już wtedy od dziewięciu lat wdową. Od trzydziestego roku życia najczęściej przebywała w Trzebnicy. Ślubów zakonnych jednak nie składała, mnożyła natomiast uczynki miłosierdzia, z których słynęła szeroko. Wyczerpana tą dobroczynnością i surowymi umartwieniami, zmarła w Trzebnicy w październiku 1243 r. Przez dłuższy czas nie znano dnia jej śmierci ani pogrzebu. Obecnie przyjmuje się na ogół 14 października. Klemens IV kanonizował Jadwigę w r. 1267. Święto na cały Kościół rozciągnięto w r. 1680, a stało się to na prośbę Jana III Sobieskiego. Obchodzono je jednak w różnych terminach, na co wpływ miały nie tyle wahania co do dies natalis świętej, ile raczej kolizje z innymi świętami (Teresy, Marii Małgorzaty Alacoque itd.). Obecny kalendarz liturgiczny wymienia Jadwigę pod dniem 16 października. Pod tym dniem wymienia ją także Martyrologium Rzymskie, które określając ją jako księżnę Polski, wiąże jej imię z mylną lokalizacją – z Krakowem.”
Zapraszamy do galerii zdjęć